wtorek, 15 marca 2011

randka z Piratem

Chwile slabosci w trakcie "zaloby po zwiazku" to normalka, kazdy je ma. Chwile, kiedy mysli sie tylko o odbrych momentach, o tym, za czym sie teskni, chwile, kiedy idealizuje sie osobe, z ktora juz sie nie jest tylko dlatego,ze juz sie z nia nie jest. Ba, sa takie chwile slabosci, w ktorych na trzezwo lub o zgrozo- nietrzezwo chwyta sie za sluchawke I poniza sie sama siebie wysylajac zenujace smsy albo robiac gluche telefony co gorsza- tylko po to, by uslyszec jego glos. Nie nie. Na szczescie nie siegnelam jeszcze tego ostatniego etapu.
Ja, w mojej chwili slabosci w zeszlym tygodniu zaczepilam chlopaka, ktorego poznalam na prywatce kilka miesiacy temu I umowilam sie z nim na drinka. Chlopak zwany roboczo  przeze mnie Piratem (na prywatce byl za tegoz przebrany) probowal sie ze mna po prywatce umowic, ale nie bylam wtedy wolna, a teraz mial zapobiegawczo powiedziane, ze wlasnie wyszlam z kilkuletniego zwiazku I na razie nie szukam nastepnego,  lecz chetnie umowie sie na przyjacielskiego drinka.
Poszlismy zatem na tego drinka, ktory okazal sie czterema, wypitymi w czasie pieciogodzinnej (!) nasiadowki I rozmowy. Sama sie zdziwilam,ze tyle przegadalismy I nie mialam sie do czego u Pirata przyczepic- co jest w moim przypadku bardzo dziwne…
Na pierwszy rzut oka wszystko ma na swoim miejscu, jak na Szkota, prawie nie pije I wcale nie pali (rzadko mozna spotkac kogos kto jak ja nigdy nie mial w ustach zapalonego papierosa), uprawia sport, ma swoj dom I swoje auto, aktywnie spedza czas. Nie wygram z moja podjrzliwoscia I od razu zaczelam sie zastanawiac co w takim razie jest z nim nie tak, ze jest sam.
Ale poniewaz nie byla to z zalozenia randka, nie poruszalismy tematow zwiazkow z przeszlosci.
Mysle,ze spotkamy sie jeszcze.
Poczulam sie lepiej, na chwile.
Jeszcze bedzie wiecej takich chwil, gleboko w to wierze...

czwartek, 10 marca 2011

taxi terapia

Zdaje sie, ze nie pierwszy raz o tym wspominam, ale dzis znowu mialam ciekawa przejadzke taksowka.
Pani w srednim wieku, ciepla babeczka "przy kosci", zawsze dyskretna, mila i nie narzucajaca sie, jednak gdy mnie wiezie do pracy -zawsze mam ochote z nia rozmawiac. To jak terapia, ona zawsze poprawia mi humor.
Ostatni raz wiozla mnie przed Walentynkami, dzis spytala kiedy znowu spotykam sie z moim chlopakiem. I tak, w ciagu 9 minut przejadzki przegadalysmy fakt chlopaka obecnie bylego, temat mezczyzn dojrzewajacych pozniej tudziez wcale (jej maz jest 9 lat mlodszy od niej i jak ona czekala ze slubem, by pozwoilc mu dorosnac).
Bylo o tym, ze nic nie dzieje sie bez przyczyny, ze po nocy zawsze przychodzi dzien.
Lubie moja "pania taksowkarke", oprocz niej znam jescze kilku takich fajnych kierowcow-psychologow.
Dobrze jest pogadac czasem z zupelnie obca osoba, zupelnie niezwiazana z moim zyciem zawodowym, osobistym. Laczy nas tylko to 9 minut+ czas stania w ewentualnym korku i zapach odswiezacza samochodowego, ktory przez te minuty wspolnie wdychamy.